wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział IV

Budzę się i już nie mogę zasnąć. Schodzę na dół coś zjeść. Jest dopiero godzina 5:00 rano. Po śniadaniu idę na górę, ubieram się i wymykam się z domu. Udaję się do parku, żeby wszystko przemyśleć. Chodzę sobie po okolicy, bo nie chcę siedzieć w jednym miejscu.
Cudownie się po nim spaceruje. Mieni się soczystą zielenią. Mimo, że jest tak wcześnie rano, to i tak już wzeszło słońce. Jednak nie mogę się skoncentrować, nie mogę myśleć o moich problemach., gdy wokół śpiewają już ptaszki. Cudowna jest ta chwila bez nikogo w parku. Mogę pooddychać świeżym powietrzem i nie myśleć o niczym. Niestety po chwili przypomniałam sobie problem z Joshem. Po tym od razu uświadomiłam sobie o wszystkich moich zmartwieniach. Bardzo boję się nowej szkoły po wakacjach, bo nie wiem czy sobie poradzę. Mam nadzieję, że nie poznam jakiejś głupiej francy, która będzie mnie prześladować dzień i noc.
Moje rozmyślania przerwał nagły krzyk dziewczyny. Udaję się w tą stronę, gdzie je usłyszałam. Widzę postać, prawdopodobnie dziewczyna, którą porywa dziwna istota z czarnymi skrzydłami i czerwonymi oczami. Nie mogę się poruszyć z przerażenia. Jestem bliska łez i omdlenia. Nie mogę dostrzec twarzy dziewczyny. Nagle mój obraz się zamazuje  i upadam.
***
Budzę się w małym pokoiku. Rozglądam się i widzę dużo plakatów sportowców na niebieskiej ścianie. Obok łóżka na komodzie stoi kubek gorącej czekolady, a przy biurku siedzi Leon, patrzący na mnie.
-Hej Catie, jak widzę obudziłaś się już.
-Leon? Co ja tu robię?
Nie wiem o co chodzi. Leon cały czas patrzy na mnie, nic nie mówiąc. Tak sobie myślę, że poprzedniej nocy zwariowałam, ale chyba nie, bo jak wyjaśnić, że nie jestem w swoim domu, tylko prawdopodobnie u Leona.
Patrzę na zegarek i pokazuje godzinę 16:00. Chyba leżę tu cały dzień, bo jak wyszłam z domu to była 05:00. W końcu Leon się odzywa.
-Zemdlałaś i w ostatniej chwili cię złapałem, więc sobie nic nie zrobiłaś. – stwierdza.
-A jak długo ja tu leżę ? – pytam, żeby się upewnić.
-Cały dzień tu spałaś.
 -A co ty w ogóle tam robiłeś ? – pytam.
-Yyy, nic, po prostu sobie spacerowałem. – odpowiada z trudem, jąkając się.
-Tak wcześnie rano?
Nie wierzę mu, żeby znalazł się tam przypadkiem, więc ciągnę dalej. Musi mieć jakiś powód i w końcu to z niego wyciągnę, bo to jest trochę podejrzane. Jedynym możliwym wyjaśnieniem jest to, że musiał mnie śledzić, tylko po co. Żeby się upewnić, cały czas drążę ten temat.
-Tak. Nie lubię spać za długo. Co w tym dziwnego ? Jestem rannym ptaszkiem.
Udało mu się znaleźć dobre wytłumaczenie, ale i tak wiem, że kłamie.
-Przykro mi, że muszę ci to powiedzieć, ale niestety ci nie wierzę. Czy przypadkiem mnie nie śledziłeś ? Przyznaj się.
-Dobra, już, już, przyznaję się, śledziłem cię, ale miałem do tego powód. Mógłbym ci powiedzieć, ale uznasz mnie za kompletnego świra.
-Chociaż spróbuj, postaram się ciebie wysłuchać do końca. – stwierdzam.
-Dobra, ale od czego, by tu zacząć ?
-Najlepiej od początku.
-Tylko błagam, wysłuchaj mnie do końca. Dawno, dawno temu żyły normalnie na ziemi anioły i demony. Po jakimś czasie jedni zostali zesłani do piekła, a drudzy do nieba. Standardowo jak jest w różnych opowieściach, anioły żyją w niebie, a demony w piekle. Jeden z demonów złamał zasadę, która nie pozwalała się zakochać w aniele. Tym demonem był Szed. Miał duże czarne skrzydła i czerwone oczy. Potrafił też kontrolować cienie. Jego wybranką była anielica o imieniu Damona. Była bardzo piękna. Miała gładką cerę i zawsze chodziła w długiej, ślicznej sukience. Jak się na nią patrzyło, nie można było oderwać wzroku. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi. W ukryciu spotykali się ze sobą przez kilkanaście lat. Niestety nakrył ich jakiś demon, gdy ze sobą rozmawiali. Imienia nie pamiętam, lecz było bardzo dziwne. Demony z aniołami bardzo się nienawidzą, lecz wtedy musieli zawrzeć tymczaoswy rozejm w tej sprawie. Zorganizowali wspólną radę i dziwię się, że nie pozabijali się nawzajem. Po długich dyskusjach, trwających dnie, tygodnie,a nawet miesiące doszli do wspólnego porozumienia. Niestety skazali ich na śmierć. Zrzucili ich razem z urwiska, przed tym pozbawiając ich skrzydeł, żeby nie mogli latać. Zginęli, trzymając się za recę i szczęśliwi, że mogą być nadal razem po śmierci. Musieli ich zabić, żeby z tego związku nie narodziło się dziecko, bo to by źle wyszło. Wtedy byłoby hybrydą, czyli pół aniołem i pół demonem. To dziecko miałoby wszechpotężną moc i nie zdawałoby sobie z tego sprawy. Mogłoby wtedy zniszczyć jednym mrugnięciem oka pół miasta. Jednak i tak powstało potomstwo z tego dziwnego związku. Niezdawali sobie z tego sprawy, więc było za późno, żeby zapobiec narodzin dziecka. Narodziło się rok po tym, jak zaczęli się spotykać. Żeby nikt nie znalazł tego dziecka to ukryli je głęboko w jaskini, ale wszystko zaczęło się wymykać z pod kontroli, więc wysłali je na ziemię. Bardzo długo rozpaczali, ale wiedzieli, że tak będzie lepiej. Teoretycznie ani demony, ani anioły nie mogły przenieść się na ziemię. Wyjątkiem są anioły stróże, które chronią osoby im przydzielone albo same wybierają. Ale wtedy to dziecko mogło się znaleźć na ziemi, gdyż miało choć odrobinę człowieczeństwa. Dopiero po jakimś czasie przechodzi przemianę. To była dziewczynka o imieniu Raven, czyli Kruk. I teraz żyje pośród ziemian, jako normalna nastolatka. Chodzi do szkoły i jeszcze o niczym nie wie.
-I to praktycxnie cała historia. Dzięki, że wysłuchałaś mnie do końca, bo potem nie miałbym odwagi ci to opowiedzieć.
Nie wiem co mam o tym myśleć. Po wysłuchaniu tej opowieści bardzo się przeraziłam, tylko nie wiem dlaczego. Też nie mam zielonego pojęcia dlaczego mi to opowiedział, przecież nie mam z tym nic wspólnego. A jeszcze jestem ciekawa skąd on to wszystko wie. Raczej na internecie tego nie ma. I skąd może wiedzieć jak wyglądały postacie, podobnie żyjące kilkaset lat temu. Jestem pewna, że to wszystko wymyślił na poczekaniu, żeby mnie nastraszyć. Więc się go pytam.
-Skąd możesz to wiedzieć ? – pytam, żeby się upewnić, że wszystko zmyślił na poczekaniu, lecz takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
-Bo tam byłem.
-Niby jak ? Przecież byś musiał mieć jakieś kilka tysięcy lat, a demony i anioły nie istnieją. To tylko wytwór twojej bujnej wyobraźni. A tak właściwie, co ma to współnego ze mną ?
-Pewnie uznasz mnie za kompletnego świra albo co gorsze za pedofila, który chce się do ciebie dobrać, ale to co teraz usłyszysz jest prawdą. Możesz mi nie wierzyć, ale i tak ja ciebie będę chronił, niezależnie o której porze dnia i nocy. I ta historia jest wyjaśnieniem kim lub nawet czym jesteś. Teraz wysłuchaj mnie bardzo uważnie. Ja mam kilka tysięcy lat, tak jak powiedziałaś. Jestem aniołem, który ma cię chronić przed demonami, czyli krótko, mówiąc jestem twoim aniołem stróżem. Niestety całej prawdy ci nie mogę powiedzieć. Dowiesz się we właściwym czasie. Wiem, że to banalnie brzmi, ale to prawda.
-Sorry, ale nie wierzę ci. To jest po prostu niemożliwe. Przecież żyjemy na normalnej planecie, bez dziwnych stworów.
-A jak mi wyjaśnisz, to że zobaczyłaś „dziwnego stwora” z czarnymi skrzydłami i czerwonymi oczami, porywającego niewinną dziewczynę w parku ? – pyta Leon.
-A ty skąd to wiesz ? Przecież pojawiłeś się dopiero później. – pytam zaskoczona.
-Już ci mówiłem, jestem aniołem i wiem wszystko o tobie i twojej rodzinie. A po za tym, to co zobaczyłaś było wizją i prócz mnie, i ciebie żaden śmiertelnik tego nie mógł zobaczyć.
-Przepraszam, ale muszę już iść. Zrobiło się bardzo późno. Josh pewnie odchodzi od zmysłów, martwiąc się o mnie, bo jest już 23:00. Nigdy nie wracam później niż przed 22:00. To na razie.
-Czekaj, nie możesz wyjść, grozi ci niebezpieczeństwo, jak będziesz przechodzić przez park. – krzyczy Leon do mnie, ale udaję, że tego nie słyszę.
Prubuję wybiec z jego mieszkania, ale łapie mnie za rękę. Wyrywam mu się i uciekam gdzie pieprz rośnie od tego pomylonego gościa, Myślałam, że jest bardzo fajny, a tu okazuje się, że to tylko jakiś świr z bujną wyobraźnią. Bardzo jestem przerażona i nie chcę już nigdy więcej mieć z nim do czynienia.
Idę w stronę parku, bo to jest najbliższa droga do mojego domu. Chodzę i chodzę. Mam wrażenie, że kręcę się w kółko. Po jakimś czasie ukazuje mi się ta sama istota, co wcześniej. Mówi do mnie, żebym do niego podeszła. Bez zastanowienia do niego idę, jakbym wpadła w trans. Nie mam władzy nad ciałem. Nie wiem jak, ale moje ciało się jego słucha i zanim się obejrzałam zauważyłam, że stoję tuż obok niego. Wciąż jestem zachipnotyzowana, ale z transu wyrwał mnie głos Leona. Zaczynam krzyczeć, gdyż spostrzegam, że ten dziwny potwór obejmuje mnie swoimi, dużymi, czarnymi skrzydłami i gapi się na mnie czerwonymi ślepiami. Uświadamiam sobie, że ten krzyk, który słyszałam dziś rano był mój.

Jestem strasznie przerażona. Po chwili odebrało mi mowę i nie mogłam z siebie wydukać ani słowa. Podbiega Leon, ale jest już za późno, bo zniknęliśmy nie wiadomo gdzie.  

2 komentarze:

  1. Świetny odcinek. Na prawde się wciągnęłam. jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na next. historia-nikoli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Jeśli nie będziesz zawiedziona moim opowiadaniem, to czy mogłabyś dojść do członków tego bloga ? Z góry dzięki. :)

    OdpowiedzUsuń

Wulgarne komentarze będą natychmiast usuwane.

Czytelnicy