Budzę się i
już nie mogę zasnąć. Schodzę na dół coś zjeść. Jest dopiero godzina 5:00 rano.
Po śniadaniu idę na górę, ubieram się i wymykam się z domu. Udaję się do parku,
żeby wszystko przemyśleć. Chodzę sobie po okolicy, bo nie chcę siedzieć w
jednym miejscu.
Cudownie się po nim spaceruje. Mieni się soczystą zielenią. Mimo, że jest tak wcześnie
rano, to i tak już wzeszło słońce. Jednak nie mogę się skoncentrować, nie mogę
myśleć o moich problemach., gdy wokół śpiewają już ptaszki. Cudowna jest ta
chwila bez nikogo w parku. Mogę pooddychać świeżym powietrzem i nie myśleć o
niczym. Niestety po chwili przypomniałam sobie problem z Joshem. Po tym od razu
uświadomiłam sobie o wszystkich moich zmartwieniach. Bardzo boję się nowej szkoły po wakacjach, bo nie wiem czy sobie poradzę. Mam nadzieję, że nie poznam jakiejś głupiej francy, która będzie mnie prześladować dzień i noc.
Moje
rozmyślania przerwał nagły krzyk dziewczyny. Udaję się w tą stronę, gdzie je
usłyszałam. Widzę postać, prawdopodobnie dziewczyna, którą porywa dziwna istota
z czarnymi skrzydłami i czerwonymi oczami. Nie mogę się poruszyć z przerażenia.
Jestem bliska łez i omdlenia. Nie mogę dostrzec twarzy dziewczyny. Nagle mój
obraz się zamazuje i upadam.
***
Budzę się w
małym pokoiku. Rozglądam się i widzę dużo plakatów sportowców na niebieskiej
ścianie. Obok łóżka na komodzie stoi kubek gorącej czekolady, a przy biurku
siedzi Leon, patrzący na mnie.
-Hej Catie,
jak widzę obudziłaś się już.
-Leon? Co ja
tu robię?
Nie wiem o
co chodzi. Leon cały czas patrzy na mnie, nic nie mówiąc. Tak sobie myślę, że
poprzedniej nocy zwariowałam, ale chyba nie, bo jak wyjaśnić, że nie jestem w
swoim domu, tylko prawdopodobnie u Leona.
Patrzę na
zegarek i pokazuje godzinę 16:00. Chyba leżę tu cały dzień, bo jak wyszłam z
domu to była 05:00. W końcu Leon się odzywa.
-Zemdlałaś i
w ostatniej chwili cię złapałem, więc sobie nic nie zrobiłaś. – stwierdza.
-A jak długo
ja tu leżę ? – pytam, żeby się upewnić.
-Cały dzień
tu spałaś.
-A co ty w ogóle tam robiłeś ? – pytam.
-Yyy, nic,
po prostu sobie spacerowałem. – odpowiada z trudem, jąkając się.
-Tak
wcześnie rano?
Nie wierzę
mu, żeby znalazł się tam przypadkiem, więc ciągnę dalej. Musi mieć jakiś powód
i w końcu to z niego wyciągnę, bo to jest trochę podejrzane. Jedynym możliwym
wyjaśnieniem jest to, że musiał mnie śledzić, tylko po co. Żeby się upewnić,
cały czas drążę ten temat.
-Tak. Nie
lubię spać za długo. Co w tym dziwnego ? Jestem rannym ptaszkiem.
Udało mu się
znaleźć dobre wytłumaczenie, ale i tak wiem, że kłamie.
-Przykro mi,
że muszę ci to powiedzieć, ale niestety ci nie wierzę. Czy przypadkiem mnie nie
śledziłeś ? Przyznaj się.
-Dobra, już,
już, przyznaję się, śledziłem cię, ale miałem do tego powód. Mógłbym ci
powiedzieć, ale uznasz mnie za kompletnego świra.
-Chociaż
spróbuj, postaram się ciebie wysłuchać do końca. – stwierdzam.
-Dobra, ale
od czego, by tu zacząć ?
-Najlepiej
od początku.
-Tylko
błagam, wysłuchaj mnie do końca. Dawno, dawno temu żyły normalnie na ziemi
anioły i demony. Po jakimś czasie jedni zostali zesłani do piekła, a drudzy do
nieba. Standardowo jak jest w różnych opowieściach, anioły żyją w niebie, a
demony w piekle. Jeden z demonów złamał zasadę, która nie pozwalała się
zakochać w aniele. Tym demonem był Szed. Miał duże czarne skrzydła i czerwone
oczy. Potrafił też kontrolować cienie. Jego wybranką była anielica o imieniu
Damona. Była bardzo piękna. Miała gładką cerę i zawsze chodziła w długiej,
ślicznej sukience. Jak się na nią patrzyło, nie można było oderwać wzroku. Byli
ze sobą bardzo szczęśliwi. W ukryciu spotykali się ze sobą przez kilkanaście
lat. Niestety nakrył ich jakiś demon, gdy ze sobą rozmawiali. Imienia nie
pamiętam, lecz było bardzo dziwne. Demony z aniołami bardzo się nienawidzą,
lecz wtedy musieli zawrzeć tymczaoswy rozejm w tej sprawie. Zorganizowali
wspólną radę i dziwię się, że nie pozabijali się nawzajem. Po długich
dyskusjach, trwających dnie, tygodnie,a nawet miesiące doszli do wspólnego
porozumienia. Niestety skazali ich na śmierć. Zrzucili ich razem z urwiska,
przed tym pozbawiając ich skrzydeł, żeby nie mogli latać. Zginęli, trzymając
się za recę i szczęśliwi, że mogą być nadal razem po śmierci. Musieli ich
zabić, żeby z tego związku nie narodziło się dziecko, bo to by źle wyszło.
Wtedy byłoby hybrydą, czyli pół aniołem i pół demonem. To dziecko miałoby wszechpotężną
moc i nie zdawałoby sobie z tego sprawy. Mogłoby wtedy zniszczyć jednym
mrugnięciem oka pół miasta. Jednak i tak powstało potomstwo z tego dziwnego
związku. Niezdawali sobie z tego sprawy, więc było za późno, żeby zapobiec
narodzin dziecka. Narodziło się rok po tym, jak zaczęli się spotykać. Żeby nikt
nie znalazł tego dziecka to ukryli je głęboko w jaskini, ale wszystko zaczęło
się wymykać z pod kontroli, więc wysłali je na ziemię. Bardzo długo rozpaczali,
ale wiedzieli, że tak będzie lepiej. Teoretycznie ani demony, ani anioły nie
mogły przenieść się na ziemię. Wyjątkiem są anioły stróże, które chronią osoby
im przydzielone albo same wybierają. Ale wtedy to dziecko mogło się znaleźć na
ziemi, gdyż miało choć odrobinę człowieczeństwa. Dopiero po jakimś czasie
przechodzi przemianę. To była dziewczynka o imieniu Raven, czyli Kruk. I teraz
żyje pośród ziemian, jako normalna nastolatka. Chodzi do szkoły i jeszcze o
niczym nie wie.
-I to
praktycxnie cała historia. Dzięki, że wysłuchałaś mnie do końca, bo potem nie
miałbym odwagi ci to opowiedzieć.
Nie wiem co
mam o tym myśleć. Po wysłuchaniu tej opowieści bardzo się przeraziłam, tylko
nie wiem dlaczego. Też nie mam zielonego pojęcia dlaczego mi to opowiedział,
przecież nie mam z tym nic wspólnego. A jeszcze jestem ciekawa skąd on to
wszystko wie. Raczej na internecie tego nie ma. I skąd może wiedzieć jak
wyglądały postacie, podobnie żyjące kilkaset lat temu. Jestem pewna, że to
wszystko wymyślił na poczekaniu, żeby mnie nastraszyć. Więc się go pytam.
-Skąd możesz
to wiedzieć ? – pytam, żeby się upewnić, że wszystko zmyślił na poczekaniu,
lecz takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
-Bo tam
byłem.
-Niby jak ?
Przecież byś musiał mieć jakieś kilka tysięcy lat, a demony i anioły nie
istnieją. To tylko wytwór twojej bujnej wyobraźni. A tak właściwie, co ma to
współnego ze mną ?
-Pewnie
uznasz mnie za kompletnego świra albo co gorsze za pedofila, który chce się do
ciebie dobrać, ale to co teraz usłyszysz jest prawdą. Możesz mi nie wierzyć,
ale i tak ja ciebie będę chronił, niezależnie o której porze dnia i nocy. I ta
historia jest wyjaśnieniem kim lub nawet czym jesteś. Teraz wysłuchaj mnie
bardzo uważnie. Ja mam kilka tysięcy lat, tak jak powiedziałaś. Jestem aniołem,
który ma cię chronić przed demonami, czyli krótko, mówiąc jestem twoim aniołem
stróżem. Niestety całej prawdy ci nie mogę powiedzieć. Dowiesz się we właściwym
czasie. Wiem, że to banalnie brzmi, ale to prawda.
-Sorry, ale
nie wierzę ci. To jest po prostu niemożliwe. Przecież żyjemy na normalnej planecie,
bez dziwnych stworów.
-A jak mi
wyjaśnisz, to że zobaczyłaś „dziwnego stwora” z czarnymi skrzydłami i
czerwonymi oczami, porywającego niewinną dziewczynę w parku ? – pyta Leon.
-A ty skąd
to wiesz ? Przecież pojawiłeś się dopiero później. – pytam zaskoczona.
-Już ci
mówiłem, jestem aniołem i wiem wszystko o tobie i twojej rodzinie. A po za tym,
to co zobaczyłaś było wizją i prócz mnie, i ciebie żaden śmiertelnik tego nie
mógł zobaczyć.
-Przepraszam,
ale muszę już iść. Zrobiło się bardzo późno. Josh pewnie odchodzi od zmysłów,
martwiąc się o mnie, bo jest już 23:00. Nigdy nie wracam później niż przed
22:00. To na razie.
-Czekaj, nie
możesz wyjść, grozi ci niebezpieczeństwo, jak będziesz przechodzić przez park.
– krzyczy Leon do mnie, ale udaję, że tego nie słyszę.
Prubuję
wybiec z jego mieszkania, ale łapie mnie za rękę. Wyrywam mu się i uciekam
gdzie pieprz rośnie od tego pomylonego gościa, Myślałam, że jest bardzo fajny,
a tu okazuje się, że to tylko jakiś świr z bujną wyobraźnią. Bardzo jestem przerażona
i nie chcę już nigdy więcej mieć z nim do czynienia.
Idę w stronę
parku, bo to jest najbliższa droga do mojego domu. Chodzę i chodzę. Mam
wrażenie, że kręcę się w kółko. Po jakimś czasie ukazuje mi się ta sama istota,
co wcześniej. Mówi do mnie, żebym do niego podeszła. Bez zastanowienia do niego
idę, jakbym wpadła w trans. Nie mam władzy nad ciałem. Nie wiem jak, ale moje
ciało się jego słucha i zanim się obejrzałam zauważyłam, że stoję tuż obok
niego. Wciąż jestem zachipnotyzowana, ale z transu wyrwał mnie głos Leona.
Zaczynam krzyczeć, gdyż spostrzegam, że ten dziwny potwór obejmuje mnie swoimi,
dużymi, czarnymi skrzydłami i gapi się na mnie czerwonymi ślepiami. Uświadamiam
sobie, że ten krzyk, który słyszałam dziś rano był mój.
Jestem
strasznie przerażona. Po chwili odebrało mi mowę i nie mogłam z siebie wydukać
ani słowa. Podbiega Leon, ale jest już za późno, bo zniknęliśmy nie wiadomo
gdzie.
Świetny odcinek. Na prawde się wciągnęłam. jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na next. historia-nikoli.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDzięki :) Jeśli nie będziesz zawiedziona moim opowiadaniem, to czy mogłabyś dojść do członków tego bloga ? Z góry dzięki. :)
OdpowiedzUsuń